Przy okazji wypadu rowerowego z Ogonami,
zabrałam ze sobą Alexę.
Ale powiem Wam,że już nie potrafię robić zdjęć poza domem ...
Za dużo ludzi.
Najgorsze,że wymarzyłam sobie pewną sesję
z Blair w roli głównej,
która wręcz wymaga wyjścia z domu...
Coś mi się wydaje,
że będę musiała poświęcić się i wstać skoro świt.
Ale to jeszcze nie teraz.
Teraz ta odrobina zdjęć,którą udało mi się cyknąć.
(tutaj było chyba gniazdo komarów z całego miasta...)
Jak widać na załączonym obrazku,
wycieczki męczą...
;-D
No i są dobre wieści w sprawie mojej MNF Chloe.
Za jakieś dwa tygodnie powinnam ją już mieć u siebie.
Alleluja !
Twoja Alegza ma zabójczą urodę!
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia.
Pozdrawiam cieplutko c:
Gry na nią patrzę zaczynam marzyć o blythe brr, co do posta, to ja mam z tym problem tylko w moim mieście...
OdpowiedzUsuńAdorable! =)
OdpowiedzUsuńAlexa to jedna z nielicznych blythe, która naprawdę mi się podoba, jest prześliczna *w*
OdpowiedzUsuńŚliczna sesja, czapeczka soo cute :)
OdpowiedzUsuńSuper! Fajne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńKurcze w Warszawie skoro świt nawet jak wyjdę zostanę przyłapana przez wścibskich gapiów i niestety mój nowy post znów w mikro kawalerce :/
OdpowiedzUsuńI love it !!
OdpowiedzUsuń