Dzisiaj pokażę Wam,w czym przenoszę moją Lou,
kiedy wychodzę na dwór w celu pstrykania zdjęć.
Emmę zawijam po prostu w jakiś kawałek materiału i do torby!
Ale z Lou już tak zrobić nie mogę...
Dostała więc przenośny,skórzany pokrowiec.
I już jestem spokojna,bo w torbie,w pokrowcu,nic jej się nie stanie.
Znaczy - się nie uszkodzi.
I o to chodzi !
Sasasasasa !!!!
A wygląda to tak:
;)
Myślę jeszcze nad wszyciem do środka gumki,
która unieruchomi na dobre Lou w pokrowcu.
Na wszelki wypadek,gdyby pokrowiec chciał wywinąć w torbie fikołka.
Bardzo pomysłowe :) Taki skarb trzeba chronić :)
OdpowiedzUsuńfajny pomysł na futerał :) ona taka malusia!i krucha!
OdpowiedzUsuńŚliczny pokrowiec, też taki potrzebuję, ale rozmiar XXL ... dla Napoleona. ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy ten pokrowiec ,i tak niech pani wszyje tam gumke będzie to bezpieczne dla buźki Lou bo może sie obstukać w torbie:D
OdpowiedzUsuńDziękować :)
OdpowiedzUsuńLoveberry: Ona buźki sobie nie uszkodzi,bo ma na nią zakładaną maskę ochronną ;) Chodzi o to,żeby nie "latała" po pokrowcu.Chociaż to mało prawdopodobne,bo w nim leży na styk,nie ma możliwości "ruchu" ;D
Śliczne fotki!! Ostatnia świetna - pełna energii. Cudna ta Twoja kruszynka...:)
OdpowiedzUsuńI love two last pictures!
OdpowiedzUsuń